Od początku dnia, niedziela stała pod znakiem dużej niepewności z powodu zapowiedzi silnych ulew i burz - tym bardziej że podopiecznym trenera Cezarego Sztendla dane było rozpocząć spotkanie ligowe dopiero o godzinie 17.30. W niemal pełnym składzie stawiamy się późnym popołudniem w odległym Pęczniewie położonym nieopodal zbiornika Jeziorsko. Kulminacja najgorszego - strug deszczu, a raczej potężnej ulewy i burzy nastąpiła kilka chwil po pierwszym gwizdku i trwało to cały mecz. W tych niezwykle trudnych warunkach byliśmy jednak świadkami pełnego emocji widowiska.
Początek spotkania to zdecydowana przewaga konstantynowian. Swoje szanse na bramki marnują jednak Mateusz Wrześniewski, Piotr Ziąbka czy Adrian Brzeziński. We wszystkich tych szansach świetnie w bramce spisywał się jednak bramkarz gospodarzy. Co się odwlecze to nie uciecze i jeden ze strzałów Piotra Ziąbka został sparowany na rzut rożny, który w konsekwencji dał nam prowadzenie po strzale głową Macieja Skorupy. Niestety, kilka minut później błąd w wyprowadzeniu piłki skrzętnie wykorzystuje jeden z zawodników miejscowych i doprowadza do wyrównania. Pierwsza połowa kończy się więc wynikiem 1-1. Drugą część spotkania znowu to my zaczynamy lepiej. Ataki naszych zawodników kończą się faulem na Piotrku Ziąbka przed polem karnym gospodarzy. Do rzutu wolnego podszedł Michał Bartosik i precyzyjnym strzałem w okienko daje nam ponowne prowadzenie. Kolejne kilkanaście minut spotkania to walka głównie w środku pola, z przeciwnikiem i ... z boiskiem, które w wyniku silnej ulewy powoli stawało się jednym wielkim utrudnieniem. Gdy wydawało się że dowieziemy korzystny wynik do samego końca, w kontrowersyjnych okolicznościach (bramka prawdopodobnie padła ze spalonego) około 85 minuty meczu tracimy prowadzenie. Ostatnie minuty nie zapowiadały naszej euforii po końcowym gwizdku. Wyraźnie podminowani stratą bramki w końcowce meczu, jak to było w poprzednim spotkaniu z Korabem Łask, rzucamy wszystko na jedną szalę i w ostatniej akcji meczu, piłkę w polu karnym rywala otrzymuje Piotr Ziąbka i mijając bramkarza zostaje przez niego powalony na ziemię. Werdykt - czerwona kartka dla bramkarza i rzut karny dla naszego zespołu. Pewnym egzekutorem staje się Radek Rozwora i w niesamowitych okolicznościach wracamy z meczu z Sazanem z kompletem punktów.
PIERWSZA WYGRANA W A KLASIE!
31/08/2020