To zapowiadał się ciężki mecz i taki właśnie był. W piątkowy wieczór podejmujemy Orzeł Piątkowisko i zdecydowanie nie zapamiętamy tego spotkania z dobrej strony.
Sam mecz rozpoczynamy najgorzej jak mogliśmy - rzut rożny dla gości, zamieszanie w polu karnym i rywale wychodzą na prowadzenie. Na nic zdały się w tej sytuacji protesty naszych zawodników, sędzia nie dopatruje się w tym zamieszaniu faulu na naszym bramkarzu i po kilku minutach musimy gonić wynik. Do końca pierwszej połowy to my jesteśmy zespołem dłużej utrzymującym się przy piłce, chcącym doprowadzić do wyrównania, lecz dogodnych sytuacji nie potrafimy sobie stworzyć. Druga część to znowu mozolna gra z naszej strony o korzystny rezultat, minuty upływały, a nam wciąż brakowało ostatniego podania, które otworzyłoby drogę do bramki.
Niestety, nadeszła ta jedna sytuacja znikąd... Przy wyjściu daleko poza pole bramkowe, nasz bramkarz niefortunnie mija się z piłką, co wykorzystują goście podwyższając wynik na 0-2. Do końca pozostało więc dziesięć minut - rzucamy wszystko na jedną szalę i zmieniamy ustawienie na trójkę obrońców i dwóch napastników. Chcieć to jedno, drugie to brak sił w naszych szeregach - po kontrach tracimy kolejne dwie bramki i ostatecznie w meczu, w którym remis był w zasięgu przegrywamy wysoko 0-4.
KKS Włókniarz Konstantynów Łódzki - Orzeł Piątkowisko 0:4 (0:1)